Hej!
Troszkę się zagubiłam w czasie.. ale to nic. Nadrabiam zaległości :))
W czwartek wieczorem koło bodajże 18 poszłam do lasu sobie biegać. Był
ze mną też tata, tyle że on jechał rowerem.. Starałam się robić jak
najmniej przerw i mi to wyszło :) . Po biegu strasznie byłam zmęczona..
nogi jak z waty . Dobiegłam w sumie nie tam gdzie chciałam, bo skróciłam
sobie drogę ale to nic. Jak na pierwszy raz nie było tak źle. Niby
tylko 3,8 km, ale zawsze coś .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz